Zakochanie się w niezamierzonej publiczności

Dzisiejszy post jest od Carsona Brackneya.

Chciałem stworzyć bloga zorientowanego na klienta, który posłużyłby jako narzędzie brandingowe i marketingowe dla mojej firmy zajmującej się produkcją treści i copywritingiem.

Nie tak było. Zamiast znaleźć otwartą publiczność potencjalnych klientów, blog przyciągnął innych pisarzy.

Moja publiczność była niezamierzona.

Większość z nas bloguje w określonym celu. Chcemy dzielić się ze światem naszymi dziwacznymi przekonaniami politycznymi. Chcemy nawiązywać kontakty z innymi profesjonalistami w naszych dziedzinach. Tęsknimy za okazją do dzielenia się naszą parszywą poezją z innymi gniewnymi nastolatkami. Nie możemy się doczekać, aby inni miłośnicy kotów zobaczyli najnowsze zdjęcia Mr.Fluffypants w wysokiej rozdzielczości. Chcemy coś sprzedać.

Mamy cel i mamy na uwadze konkretną publiczność podczas komponowania naszych postów.

Czasami wszystko działa zgodnie z planem. Piszemy. “Prawo” ludzie czytają.

Wielu z nas ma jednak inne doświadczenie. Piszemy. Pojawiają się ludzie, których nie namierzaliśmy.

Mamy niezamierzoną widownię.

Jak poradzić sobie z przypadkowym czytelnictwem? Ignorujesz ich, skupiając się na swoim pierwotnym planie? Czy rezygnujesz z planu A i dostosowujesz każdy post do swoich rzeczywistych czytelników? Czy stajesz się sfrustrowany i robisz Herkulesowy wysiłek, aby usunąć niezamierzone z listy subskrypcji kanału RSS?

Nie mogę mówić za wszystkich, ale mogę ci powiedzieć, jak radziłem sobie z niezamierzoną publicznością. Powodem, dla którego nie twierdzę, że mam idealną odpowiedź na wszystkie sytuacje, jest to, że indywidualne okoliczności bardzo się różnią. Jeśli na przykład zaprojektowałeś swojego bloga jako środek bezpośredniego generowania dochodów, możesz mieć inne spojrzenie niż ktoś zainteresowany brandingiem. Hobbyści mogą postrzegać rzeczy inaczej niż profesjonaliści. Odpowiedzi na ciasteczkowe odpowiedzi prawdopodobnie nie przyniosą wiele dobrego.

Zdecydowałem się objąć moją niezamierzoną publiczność i to była mądra decyzja. Chociaż początkowo pogorszyło mnie, że moi koledzy pisarze znacznie przewyższali liczbę potencjalnych klientów, zdecydowałem, że dzieje się to z jakiegoś powodu. Nie mam na myśli tego, że w jakiś niby-religijny sposób “wszystko ma powód”. Mówię to w praktyce.

Przyciągałem czytelników, którzy byli zainteresowani tym, co mówię. Tak to zawsze działa. W moim przypadku najwyraźniej inni pisarze uznali moje obserwacje za bardziej interesujące niż potencjalni klienci. Myślałem o podjęciu bardziej wspólnego wysiłku w budowaniu bloga, który pierwotnie przewidywałem, ale w końcu zdałem sobie sprawę, że nie jest to dla mnie właściwa droga.

Postanowiłem cieszyć się możliwością networkingu i wymiany pomysłów związanych z moją dziedziną. Zacząłem lubić moją rolę jako ” członka społeczności “i jako” rozrusznika konwersacji.”Chociaż blog nadal generuje klientów i potencjalnych klientów, teraz cenię ten aspekt aranżacji mniej niż cenię sobie własne małe Mydełko branżowe, po którym mogę się wspinać i krzyczeć.

Nie celowo zrezygnowałem z przyciągania różnych czytelników tak bardzo, jak zdecydowałem się kontynuować robienie tego, co wydawało się wzbudzać zainteresowanie, choć niezamierzone.

Ale to jest najlepsze. W końcu moja decyzja o przyjęciu niezamierzonej publiczności stała się jednym z najlepszych sposobów na spełnienie mojego pierwotnego celu. Wylądowałem na liście” Top Ten Blogs for Writers ” (wraz z copybloggerem, Mogę dodać). Inni pisarze odwołują się do moich postów i perspektyw, co bardzo pomaga w ogólnym brandingu, ponieważ potencjalni klienci mają tendencję do odrabiania lekcji. Profesjonalne nawiązywanie kontaktów zaowocowało licznymi poleceniami. Okazało się, że najlepszym sposobem na wysłanie wiadomości do potencjalnych klientów była komunikacja z innymi pisarzami.

Zadałem sobie kilka prostych pytań przy podejmowaniu decyzji, jak poradzić sobie z obecnością przypadkowego czytelnika. Jeśli uważasz, że twoi czytelnicy nie wyglądają jak ci, których pierwotnie planowałeś znaleźć, i podążasz za ogólnie przyjętymi “podstawami” blogowania, możesz pomyśleć o niektórych z tych samych rzeczy.

  • Piszesz o rzeczach, które Cię naprawdę interesują?
  • Czy dostarczasz informacji lub perspektywy, które zapewniają prawdziwą wartość?
  • Dobrze się bawisz?
  • Czy komunikujesz się w sposób uczciwy i wygodny?
  • Czy Twoja firma może skutecznie przetrwać, nawet jeśli blog nie działa tak, jak zaplanowałeś?

Jeśli możesz odpowiedzieć” tak”, równie dobrze możesz robić to, co robisz. Jeśli masz tam kilka odpowiedzi “nie”, być może będziesz musiał podejść do rzeczy inaczej. Byłem w stanie kontynuować podłączanie się bez dokonywania żadnych radykalnych zmian.

Lubię blogowanie jako platformę, ponieważ jest niesamowicie elastyczna, inspiruje interakcję, tworzy ciągły dialog i ma zdolność do organicznego rozwoju. Rzeczy, które oddzielają blogowanie od tradycyjnych modeli publikacji odgórnych, czynią go wyjątkowym. Częścią tego, dla mnie, jest stworzenie czegoś, co jest autentyczne, elastyczne i wolne do rozwoju, zamiast budowania arbitralnych ograniczeń wokół niego.

W przypadku mojego bloga, pozwalając mu rozwijać się naturalnie i uczciwie, bez celowego próbowania zmiany treści, aby odwołać się do pierwotnie zamierzonej publiczności, wypłaciło ogromne dywidendy. Chciałem bloga, który zachęciłby do rozwoju biznesu i dostałem go – mimo że stało się to przez pisanie z innymi pisarzami i dla innych pisarzy, zamiast potencjalnych klientów.

Gdybym szarpnął kolanem i przerobił, aby utrzymać bloga ściśle zorientowanego na klienta, wątpię, że również by to zadziałało.

Możemy szukać konkretnej publiczności, ale w końcu zostajemy z tymi, którzy nas znaleźli. Może to być trochę frustrujące, gdy rzeczywistość nie wygląda jak szkic w głównym planie, ale często sprawdza się najlepiej.

Carson Brackney jest właścicielem treści lepiej.

Total
0
Shares
Related Posts