Michael Arrington z Tech Crunch dzieli słońce ze wszystkimi.
Jeśli to dziwne pytanie, to tak.
A co jeśli?
Jesteśmy w dziwnym (jeśli nie odważnym) nowym świecie. Mimo całego dobra, jakie nam to przyniosło, istnieje potencjalnie mroczne podbrzusze, które należy wziąć pod uwagę.
Miło jest spojrzeć na udane blogi, konta na Twitterze i strony internetowe i podziwiać nową moc niezależnych twórców treści. To ekscytujące widzieć, jak zyskują taką samą uwagę, jaką kiedyś były dostępne tylko dla dobrze finansowanych organizacji medialnych. Ale z uznaniem przychodzi odpowiedzialność. Myślę, że nadszedł czas, aby zastanowić się, co to znaczy dobrze go używać.
Rozważmy dwa ostatnie incydenty.
Bloggers Unleashed
W jednym z nich guru mediów społecznościowych David Armano wziął na swojego bloga naganę dla kogoś, kto okradł jego pracę.
W drugim, Jason Fried w 37 Signals użył swojego firmowego bloga, Signal vs. Noise, aby wysadzić usługę innej firmy, którą uważał za uszkodzoną jego markę.
Pomijając to, czy Armano i Fried mieli “rację” (myślę, że oba w zasadzie były), ich posty rodzą pytania, które wpływają na każdego, kto korzysta z Internetu i mediów społecznościowych, aby osiągnąć swoje cele.
Mimo wszystkich braków starych mediów, miała przynajmniej jedną rzecz: przegląd redakcyjny. Idee i krytyka musiały przejść więcej niż jedną parę oczu przed znalezieniem druku, a autor i wydawca dzielili ciężar odpowiedzialności. System nie zawsze działał, ale to było coś.
Czy Samokontrola Działa?
Teraz blogerzy z listy a cieszą się całą publicznością gazet, a potem niektórymi. Bez, w większości przypadków, kontroli i równowagi. Co więcej, mają ogromny wpływ. To produkt uboczny działania sieci społecznościowej. Możesz lubić Maureen Dowd, ale nie czujesz, że ją znasz. Z blogerami jest to bardziej osobiste, bardziej realne.
Do tej pory większość najlepszych blogerów wydaje się ćwiczyć przyzwoity osąd (pomijając blogi o polityce i celebrytach – to różne zwierzęta). Nawet przykłady, które przytaczałem powyżej, zostały potraktowane wystarczająco dobrze. Porozumienie z nowymi mediami wydaje się podtrzymywać.
Co sprawia, że teraz jest najlepszy czas na otwartą dyskusję o tym, żeby tak zostało.
Nie apeluję o cenzurę ani regulacje i nigdy bym tego nie zrobił. I nie żałuję autorów-zasłużyli na swój status. Nie oznacza to jednak, że nie powinniśmy zastanawiać się, ile mocy jesteśmy w stanie im dać.
Dwa sposoby na złagodzenie Rant
Co najmniej twierdzę, że nadszedł czas, aby społeczność mediów internetowych rozważyła dwie podstawowe zasady dotyczące treści.
Dla producentów, pomyśl przed publikacją (to idzie potrójnie dla A-listers). Jeśli masz zamiar bezpośrednio krytykować osobę lub firmę, prześpij się z tym najpierw. Nie pozwól, aby łatwość publikowania przeszkadzała w dobrej ocenie. Jeśli możesz rozwiązać problem lub rozwiązać problem z bezpośrednim kontaktem, zrób to. Nie wszystko musi być upubliczniane. Kilka negatywnych słów w dobie Google może wyrządzić realne i nieodwracalne szkody.
Dla konsumentów pozostań sceptyczny. Nie zakładaj, że nawet najlepsi i najpopularniejsi blogerzy mają rację przez cały czas. Zrób własne badania, jeśli zajdzie taka potrzeba. Nie zakładaj, że pisarze wiedzą więcej niż ty, ponieważ w wielu przypadkach nie wiedzą.
Może nie musimy jeszcze o tym rozmawiać, ale ktoś w końcu przekroczy granicę. Im więcej uwagi poświęcimy etyce publikacji w nowych mediach, tym lepiej będzie, gdy to nastąpi.
Fot. J. D. Lasica