Czy jesteś obciążony klątwą copywritera?
Wielu copywriterów utrudnia cecha, która niszczy Produktywność i ogranicza nasz ostateczny potencjał zarobkowy. My tutaj w Copyblogger możemy być winni poruszenia tego problemu dla ciebie.
Sprawdź, czy rozpoznajesz u siebie którykolwiek z tych siedmiu objawów:
- Zaczynasz pisać, zatrzymujesz się w połowie i wciskasz delete
- Często czujesz, że jesteś swoim najgorszym krytykiem
- Nigdy nie czujesz, że zrobiłeś wszystko, co mogłeś
- Wątpisz w swoje pomysły, nawet jeśli wiesz lepiej
- Inni copywriterzy sprawiają, że czujesz się nieodpowiedni
- Zawsze jest coś więcej do nauczenia się
- Pisanie byłoby o wiele przyjemniejsze, gdybyś mógł się zrelaksować
Na szczęście, jeśli rozpoznasz którykolwiek z powyższych objawów, na pewno nie jesteś sam. W rzeczywistości powiedziałbym, że każdy copywriter, którego spotkałem, czuł się tak samo przynajmniej raz (i prawdopodobnie częściej niż chcieliby się przyznać).
Więc spokojnie, ta Klątwa nie musi być trwała i jest prosta w leczeniu. Ma nawet nazwę.
Perfekcjonizm: Klątwa copywritera
Pierwszą rzeczą do uświadomienia jest to, że pisanie wymaga dwóch różnych tryby.
Twoim głównym trybem jest to, z czym zwykle się identyfikujemy, czyli sam proces pisania. To jest umieszczanie słów na stronie.
W drugim trybie przechodzisz od pisarza do edytora. To tutaj czyścisz, edytujesz, krytykujesz, formatujesz i ostatecznie decydujesz, kiedy skończysz.
Kto tu dowodzi?
Nasz problem perfekcjonizmu zaczyna się, gdy mylimy te dwa tryby. Kiedy umieszczamy słowa na papierze, redaktor zaczyna wtrącać się, krytykować, gdy idziemy. Zamiast pozwolić, aby słowa płynęły, zatrzymujemy się i zaczynamy, martwiąc się i frasując, i zaczepiając naszą własną pracę od wewnątrz. Nic dziwnego, że tak trudno nam dotrzeć do końca strony, gdy mamy dwie osobowości walczące o kontrolę nad klawiaturą!
Edytuj, ale nie męcz się
Jak już wspomniałem, redakcja również decyduje, kiedy skończymy. Problem w tym, że nasz wewnętrzny edytor uwielbia edytować i szczerze mówiąc brakuje mu działu samooceny. Biorąc pod uwagę wolne panowanie i brak terminu, twój wewnętrzny edytor będzie edytował długo po stopieniu się czapy Lodowej.
W rzeczywistości, w większości przypadków nasz redaktor nie musi się martwić tak bardzo, biorąc pod uwagę możliwość zrelaksowania się i pozwolić pisaniu płynąć, nasze pierwsze próby są na ogół lepsze niż myślimy. Oczywiście dobrze jest edytować, ale nie robię tego od razu. Wróć do pisania nawet z małą przerwą, a o wiele łatwiej jest być obiektywnym.
Żaden pisarz nie jest wyspą
Wreszcie, nie czuj się tak, jakbyś był sam w tym procesie, zwłaszcza gdy piszesz dla większych publikacji. Magazyn będzie miał redaktora, który będzie miał własne pomysły na Twój artykuł. Może być tak, że godzinami męczysz się nad trudnym akapitem, myślisz, że dopracowałeś go do perfekcji, tylko po to, aby edytor go zniszczył, myśląc, że jest zbędny.
Nawet na Copybloggerze będziesz miał Briana jako redaktora do odbijania projektów. Alternatywą dla redaktora jest znalezienie partnera do pisania, który może być tym, czego potrzebuje twoja pewność siebie i twoje pisanie.
Jesteś dla siebie zbyt surowy? Jak zarządzać swoim wewnętrznym edytorem? Daj nam znać w komentarzach.
Subskrybuj Blog Chrisa Garretta, aby uzyskać więcej blogów, copywritingu i porad marketingowych oraz bezpłatny ebook na temat tworzenia flagowych treści.