Nie wiedziałeś, że jesteś na wojnie, prawda?
Ależ jesteś.
W rzeczywistości toczycie bitwy na czterech frontach jednocześnie.
- Jesteś w walce o gości. Blogosfera jest pełna ludzi, którzy zgasili swoje powitalne Maty i mają nadzieję, że ktoś, ktokolwiek, wpadnie i się rozejrzy. Wielu przechodniów o tym myśli, ale niewielu z nich decyduje się wejść do środka. Są zajęci, przyjacielu. Miejsca do odwiedzenia, ludzie do zobaczenia.
- Jesteś w walce o subskrybentów. Tylko dlatego, że ktoś przypadkiem kliknie na Twojego bloga, nie oznacza, że pomyśli, że jesteś godny ich subskrypcji. To jak wkraczanie na czyjąś listę szybkiego wybierania. Wielu walczy o ten honor, ale tylko nieliczni go wykonują.
- Jesteś w walce z wszystkimi innymi w czytniku kanałów i skrzynce odbiorczej. Tylko dlatego, że subskrybują twój blog, nie oznacza, że go przeczytają. Gdyby to było takie proste! Przeciętny czytelnik nie ma wystarczającej przepustowości umysłowej, aby przeczytać wszystkie blogi, które subskrybował, więc skanuje najnowsze nagłówki i klika te, które wyglądają najciekawiej.
- I wreszcie, stoczysz walkę z wszystkim, co odwraca uwagę czytelnika od przejścia przez całą treść. To duża sprawa. Tutaj jesteś w stanie wojny ze światem. Masz do czynienia z dzieckiem, które przewróciło sok jabłkowy na dywan, pies szczekał, by wyjść na zewnątrz, telefon dzwoniący w pracy i e-mail, który właśnie dotarł do ich skrzynki odbiorczej.
To trochę przerażające, jeśli się nad tym zastanowić. To, że piszesz świetny post, nie oznacza, że ktokolwiek o tym usłyszy, a nawet jeśli o tym usłyszy, nie ma gwarancji, że zacznie go czytać, a nawet jeśli zacznie go czytać, jest całkiem spora szansa, że nigdy go nie skończy. Nie dlatego, że nie jest dobry, przydatny i godny do czytania, ale dlatego, że nie jest interesujący wystarczy. wygrać wojnę dla ich uwagi.
Moja rada: Graj, aby wygrać. Oto plan bitwy na przeczytanie postów od początku do końca:
1. Mapuj teren: frustracje i pragnienia publiczności
Podczas bitwy mądry generał nie bierze broni. Przynosi mapę. Tak, Broń, żołnierze i taktyka są ważne, ale znajomość pola bitwy jest warunkiem koniecznym do odpowiedniego ustawienia wszystkich tych broni, żołnierzy i taktyki. Kto najlepiej opanuje geografię, ma ogromną przewagę nad przeciwnikiem.
Podobnie nie znajdziesz najbardziej udanych blogerów, którzy męczą się nad ich pisaniem. Oglądają jednak każdy komentarz i link, który pojawia się na ich blogu i martwią się, jak dobrze łączą się z publicznością. Nie dlatego, że są próżni; po prostu wiedzą, że ważne jest, aby trzymać rękę na pulsie swoich czytelników. Chcą wiedzieć, co pobudza serca ludzi i co ich uśpi.
Ty też powinieneś. Po kilku miesiącach blogowania powinieneś być w stanie stworzyć strategiczny plan treści, który zawiera listę wszystkiego, na czym zależy Twoim odbiorcom. Jeśli nie możesz, przygotuj się na Skopanie tyłka przez kogoś, kto rozumie twój rynek lepiej niż ty.
2. Poznaj swoich sojuszników: z czym będą się łączyć inni ludzie?
Napisanie postu i nadzieja, że ktoś do niego poda link, jest jak pójście na wojnę i nadzieja, że pojawią się twoi sojusznicy. Innymi słowy, to głupie. Jeśli zamierzasz podjąć wysiłek tworzenia naprawdę świetnych treści, powinieneś wiedzieć z góry, kto i dlaczego będzie do niego linkował.
Skąd masz wiedzieć?
Wszystko sprowadza się do budowania relacji. Przed wyruszeniem na wojnę dawni królowie spędzali miesiące, a nawet lata, zaprzyjaźniając się z sojusznikami i tworząc więzi. Podobnie powinieneś spędzić co najmniej kilka miesięcy, poznając wszystkich innych blogerów w swojej niszy, zanim spodziewasz się, że któryś z nich ci pomoże. W przeciwnym razie nie znajdziesz nikogo linkującego do twoich najlepszych postów i będziesz się zastanawiać, dlaczego.
3. Wybierz odpowiednią przynętę: nieodparty nagłówek
Czasami pisanie nagłówków przypomina mi o łapaniu szopów.
Jeśli dorastałeś na wsi, prawdopodobnie wiesz, że możesz ścigać szopy wszędzie i nigdy ich nie złapiesz. Możesz zostać zaatakowany, bo szopy nie lubią być ścigane. Oczywiście, doświadczeni łowcy szopów nie próbują ich ścigać. Po prostu budują pułapkę i zwabiają do niej szopa czymś błyszczącym, Zwykle kawałkiem folii aluminiowej.
To chłodna analogia, ale ruch działa w ten sam sposób. Ludzie w Internecie nie lubią być przerywane przez reklamy, które wymagają ich uwagi. To ich denerwuje. Jeśli z drugiej strony oferujesz im ładny, błyszczący nagłówek, który przyciąga ich uwagę, z przyjemnością przechodzą do Twojego bloga. To wtedy możesz sprężyć pułapkę swoimi akapitami otwierającymi:
4. Spring the trap: otwieranie akapitów, które nie puszczają
Tak więc przyciągnąłeś ludzi do swojego bloga za pomocą marketingowego odpowiednika folii aluminiowej i jesteś zachwycony, że faktycznie masz odwiedzających. To znaczy, że wojna się skończyła, prawda? Wygrałeś. Hura!
Właściwie … to wcale nie to znaczy.
W momencie, gdy ktoś odwiedza Twojego bloga, natychmiast pada ofiarą wszelkiego rodzaju innych błyszczących, interesujących rzeczy wymagających jego uwagi. Są tu wszelkiego rodzaju linki, fantazyjne banery od sponsorów i komentarze do obejrzenia, a także rzeczywiste rozrywki, takie jak te, o których wspomniałem powyżej. Są szanse, że duży odsetek odwiedzających nigdy nawet nie obejdzie się z czytaniem postu, który ich przyciągnął. Więc naprawdę przegrałeś.
Dlatego trzeba wiosna pułapkę, jak tylko masz ich uwagę. Przygotuj kilka akapitów otwierających, które nie są tylko interesujące; są tak przekonujące, że odwiedzający boi się odwrócić wzrok od ekranu. Wtedy i tylko wtedy możesz dostarczyć to, co najważniejsze: swoją przekonującą kopię.
5. Przygotuj broń: uderzaj w nią z przekonującą kopią
Jak tylko zwrócisz ich uwagę, uderz ich wszystkim, co masz. Opowiedz im historię, pokaż im, jak popełniają błąd, naucz ich, jak zrobić coś lepszego, cokolwiek-po prostu bądź atrakcyjny. Lubię wyobrażać sobie moją czytelniczkę z jej otwartymi ustami i zbierającymi się ślinami w kąciku ust. Taki efekt zamierzamy osiągnąć.
Myślisz, że jestem trochę Ekstremalny? Nie jestem.
Przyciąganie uwagi nieodpartym nagłówkiem i otwieraniem akapitu, a następnie pozwalanie im uciec, jest głupie. Nie rób tego! Najlepsi wojownicy (i marketerzy) są niemiłosierni. Nie dlatego, że są okrutni, ale dlatego, że jeśli przegapią swój strzał, może to być ich ostatni. To samo nie może być bardziej prawdziwe w przypadku blogowania.
6. Utwórz wyjście: Zakończ wywołaniem akcji
Czytałem “sztukę wojny” Sun Tzu dawno temu i choć większość z nich zapomniałem, pamiętam jedno: zawsze daj wrogowi wyjście. Twoi goście nie są tak naprawdę wrogiem, ale Rada nadal ma zastosowanie.
Zbyt często blogerzy zamykają swój post metaforycznym ślepym zaułkiem. Dają ostatni punkt i tyle. Nic więcej do zobaczenia, koniec przedstawienia, wszyscy mogą iść do domu. I tak właśnie się dzieje. Ludzie klikają z dala od Twojego bloga i wiele z nich nigdy nie wraca.
Inteligentni blogerzy dają swoim czytelnikom skuteczne wyjścia. Zauważysz, że prawie każdy post tutaj na Copyblogger daje link do jednego z naszych projektów, strony subskrypcji RSS lub konta na Twitterze. Jest ku temu powód. Wiemy, że wyjeżdżasz, ale mamy nadzieję, że poprowadzimy Cię na jak odejść.
Pomyśl o tym.
7. Powtarzaj, powtarzaj, powtarzaj: wojna o uwagę nigdy się nie kończy
Można by pomyśleć, że wojna o uwagę skończy się, że pewnego dnia będziesz na tyle duży, że nigdy nie będziesz musiał martwić się o utratę uwagi publiczności i możesz się trochę zrelaksować. Weźmy na przykład Copyblogger. Z wszystkimi naszymi czytelnikami, ruchem i linkami, na pewno już wygraliśmy, prawda?
Chciałbym.
Wojna o uwagę nigdy koniec. Nawet jeśli przyciągniesz uwagę każdego czytelnika zainteresowanego twoim tematem, nadal będziesz musiał walczyć z ciągłym strumieniem konkurentów, które by je od Ciebie odebrały. Twoja widoczność jest zarówno aktywem, jak i zobowiązaniem. Tak, daje Ci moc, ale także czyni cię celem. Stracisz skupienie, a stracisz wszystko.
Jeśli się nad tym zastanowić, jest jednak również odwrotnie. To, że przegrałeś dziś wojnę o uwagę, nie oznacza, że musisz przegrać jutro. W każdej chwili możesz wszystko zmienić. Najlepszy ze wszystkich, teraz masz plan bitwy, który pokazuje dokładnie, jak to zrobić.
Oczywiście są pewne rzeczy, o których Ci nie powiedzieliśmy, prawda? Jakieś prawdziwe sekrety, które trzymamy blisko Kamizelki?
Może. Nigdy nie wiadomo. Jedno jest pewne: jeśli mamy swój sposób, będziesz czytelnikiem Copybloggera do końca czasu.
Śmiało i zapisz się na bezpłatne aktualizacje Copybloggera, jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś. Nie ma ryzyka. Szczerze.
Możesz zrezygnować w każdej chwili … ale nigdy nie możesz odejść.
Muahahaha. 🙂
O autorze: Jon Morrow jest współredaktorem Copybloggera, współzałożycielem Partnering Profits i wydawcą dowcipów o złych hotelach w Kalifornii. Więcej o nim na Twitterze.