Na początku tego tygodnia na TechCrunch, Michael Arrington napisał zaniepokojony post o ” treści fast food, które z pewnością z czasem zniszczą operacje mom I pop, które dziś ręcznie tworzą swoje treści.”
Mama i pop operacje oraz ręcznie wykonane treści brzmi strasznie jak ty i ja, prawda?
Czy to naprawdę jest coś, czym powinniśmy się martwić? Czy to, co Arrington nazywa “wzrostem tanich, jednorazowych treści na masową skalę, wymuszonym przez portale i wyszukiwarki”, zniszczy firmy, które budujemy na fundamencie wysokiej jakości treści?
Arrington jest głęboko zaniepokojony witrynami takimi jak AOL i Demand Media, które zeskrobują i mieszają prawdziwe treści w coś, co jest teoretycznie uzasadnione (ponieważ zostało skompilowane przez człowieka, a nie kawałek oprogramowania), ale w praktyce nie daje żadnej wartości czytelnikowi.
Ten “główny spam” może być skutecznie zoptymalizowany pod kątem wyszukiwania lub wepchnięty do niczego nie podejrzewających oczu użytkowników AOL. (Czy biedactwo nie wycierpiało już wystarczająco?)
Arrington uważa, że nie ma nadziei na ten atak śmieciowych treści, który przytłoczy wszystkie dobre rzeczy.
Najwyraźniej wszyscy jesteśmy skazani na zagładę.
Arrington radzi twórcom treści (czyli Tobie i mnie), aby:
Wymyśl jeszcze bardziej destrukcyjny sposób na wygraną lub śmierć. Albo po prostu zrezygnować z zarabiania pieniędzy robiąc to, co robisz. Jeśli piszesz dla pasji, a nie dla pieniędzy, nadal będziesz się dobrze bawić. Nawet jeśli wszystko, co piszesz, jest natychmiast zdzierane bez atrybucji, a Wyszukiwarki nie zwracają na ciebie uwagi, do której przywykli. Być może będziesz musiał kontynuować swoje hobby wieczorem i dostać prawdziwą pracę, oczywiście. Ale każdy musi czasem zmierzyć się z rzeczywistością.
Pomijając marudzenie, przesadę i histerię, problem z argumentem Arringtona polega na tym, że opiera się on na wielu złych założeniach.
Konkretnie:
Złe założenie #1: wyszukiwarki i mega portale są jedynym sposobem, aby uzyskać ruch
AOL karmi swoją zawartość “masową” publicznością (która w rzeczywistości kurczy się w tempie, które sprawiłoby, że największy frajer byłby dumny). Arrington zakłada, że ci klienci AOL nie znajdą Twoich nieprzyzwoitych treści, ponieważ fast foody są jedyną rzeczą na ich radarze.
To przeskoczy do innego złego założenia, że jedynym sposobem każdy widzi zawartość jest znaleźć go na mega stronie jak AOL, lub za pośrednictwem wyszukiwarki, jak Google.
Linki od twoich ulubionych blogerów nie liczą się na nic. Tweety od znajomego nie liczą się na nic. Wskaźniki Facebooka nie liczą się na nic. E-mail od twojej mamy nie ma znaczenia. Nikt nigdy nie wskazuje znajomemu naprawdę wartościowych treści i nie mówi: “Hej, powinieneś to sprawdzić, chciałbyś.”
Cały kierunek mediów społecznościowych i udostępniania treści wskazuje inaczej.
Złe założenie #2: czytelnicy będą nadal czytać gówniane treści
Baza użytkowników AOL jest wciąż na tyle duża, że jestem pewien, że niektórzy czytelnicy przynajmniej przeglądają swoje rzeczy.
Ale jeśli chodzi o treść, Darwin rządzi. Jeśli treść nie spełnia potrzeb użytkowników, umiera. Nie możemy nawet zmusić dzieciaków do czytania tego, co ich nie angażuje. Co sprawia, że myślimy, że AOL może “zmusić” swoich użytkowników do czegokolwiek?
A co sprawia, że wierzymy, że nawet jeśli ci użytkownicy przeglądają kiepskie treści AOL, że nigdy nie przeczytają niczego innego, lub że, gdy mają szczególną potrzebę lub obawy, nie będą aktywnie szukać czegoś bardziej użytecznego?
Wskazówka biznesowa dla TechCrunch: kiedy boisz się potykającego się dinozaura, takiego jak AOL, coś jest poważnie nie tak z twoim myśleniem, modelem biznesowym lub jednym i drugim.
Złe założenie # 3: Google woli serwować treści fast food niż treści
Teraz nie mam złudzeń, że Google jest życzliwym, wszechwiedzącym bóstwem, które nagradza sprawiedliwych i karze niegodziwych. Ale na podstawie obserwacji jest całkiem jasne, że Google woli podawać dobre treści niż zeskrobane i zmiażdżone śmieciowe treści.
Google chce, aby ich poszukiwacze znaleźli dobre wrażenia po drugiej stronie wyniku wyszukiwania. Jeśli strony takie jak Demand Media, producent wideo, który zbiera 4000 filmów dziennie w sklepach z treściami, może dostarczyć treści warte obejrzenia, poradzą sobie dobrze.
Jeśli nie dostarczają czegoś wartego obejrzenia, nie dają wyszukiwarkom Google doświadczenia, które Google chce zapewnić. Co oznacza, że Google staje się mniej wartościowe.
Google nie może być “karmione siłą” bardziej niż czytelnicy. Nie ma powodu, by wierzyć, że potraktują ten” ręcznie zmontowany ” spam bardziej uprzejmie niż stworzony przez bota.
Złe założenie #4: treść oznacza wiadomości
Arrington mówi również, że strony takie jak New York Times “wprost kradną” jego treści i przekazują je jako własne. (I ostrzega cię, mała mamo i tato,że Twoje treści zostaną skradzione również bez przypisania.)
Przez “kradzież” Arrington najwyraźniej oznacza, że kiedy TechCrunch publikuje przełomową historię, the New York Times często pisze historię na ten sam temat, wykorzystując własnych reporterów i zaniedbując podziękować mu za niestrudzone wysiłki dziennikarskie.
Jeśli nie jesteś TechCrunch, nie jest to problem, który musisz poświęcić nawet cztery sekundy na myślenie. Wiesz już po spędzaniu czasu na Twitterze i czytaniu blogów, że wiadomości rozprzestrzeniają się szybciej niż zdolność kogokolwiek do kontrolowania ich, i że nikt “nie ma” przełomowej historii.
Dla tych z nas, którzy tworzą “ręcznie wykonane” treści, to, co mówimy, nie jest tak ważne, jak to mówimy. Rzadko rozbijamy wiadomości (choć czasami stajemy się wiadomościami.)
Jeśli czytelnicy chcą najnowszych wiadomości, słusznie idą na stronę taką jak TechCrunch, The Czasy, lub, coraz częściej, Twitter.
Wracają do nas, gdy potrzebują przydatnej wiedzy, wglądu lub analizy. Poza tym, jest powód, dla którego skupiamy się na dostarczaniu treści edukacyjnych, a nie Wiadomości o towarach, prawda?
Jesteśmy cenni właśnie dlatego, że możemy przebić się przez hałas i dać im tylko to, co jest dla nich użyteczne i istotne.
Jestem pewien, że to irytujące, aby Arrington nie dostał linkback z Czasy ale to jego ból głowy, nie nasz. Wygląda na to, że radzi sobie bez niego.
Złe założenie # 5: potrzebujesz milionów gałek ocznych, aby zarabiać na życie
Istnieje ukryte złe założenie za wszystkimi wyraźnymi złymi założeniami w Arrington ‘ s post, które polega na tym, że jedynym sposobem na zarabianie na życie z treściami jest przyciągnięcie ogromnych ilości ruchu.
Innymi słowy, jedynym możliwym modelem jest przyciągnięcie wystarczającej uwagi (za pośrednictwem wyszukiwarek, dla wiadomości z ostatniej chwili), aby zarabiać na swojej stronie z reklamami.
Ale już wiesz, że to nie jest model biznesowy dla prawdziwego świata.
Załóżmy, że masz bloga, który daje porady biznesowe nauczycielom jogi. Połączyłeś to z prostym, ale skutecznym systemem marketingowym, aby sprzedawać coaching Grupowy, indywidualne doradztwo i produkty informacyjne czytelnikom, którzy chcą pójść dalej z tym, czego uczysz. Wystarczy znaleźć kilkaset klientów rocznie, aby zarabiać na życie.
- Żaden generator treści fast food na ziemi nie prześciga cię w rankingu ” jak prowadzić studio jogi.”
- Jeśli tani, zdrapkowy film lub post czy przewyższa cię za to miejsce # 1, czytelnik szybko dowiaduje się, że zawartość fast foodów w ogóle nie spełnia jej potrzeb. Kliknij przycisk Wstecz, a ona znowu cię szuka.
- Twoje treści zbierają linki od osób o podobnych poglądach, ponieważ są fajne i wartościowe.
- Inni nauczyciele jogi (oraz zielarze i organiczni współpracownicy i terapeuci regresji w przeszłym życiu) będą rozpowszechniać informacje o Tobie szybciej niż Google kiedykolwiek mógł.
- Nie masz powodu, aby reklamować coś innego niż własne produkty. Więc nie musisz ciągnąć setek tysięcy “gałek ocznych”, aby godnie żyć. Musisz tylko nawiązać świetne połączenie z odpowiednimi 300 osobami.
Co zatem powinien zrobić producent” całej żywności”?
Dokładnie to, co robiłeś wczoraj.
Miej oczy na widowni, a nie tchórzliwych małych ekspertów mówiących Ci (znowu), że nie możesz zarabiać na życie.
Postępuj zgodnie z pierwszą zasadą Copybloggera. Twórz treści, które nagradzają czytelnika za ich spożywanie. Unikaj bałaganu i hałasu, będąc mądrzejszym, trafniejszym i ciekawszym.
Fast food content to tylko najnowsze wcielenie starej przypadłości-spamu. Jeśli jeszcze nas nie zabił, ta nowa wersja prawdopodobnie nie zrobi większego wgniecenia.
W przypadku strategii marketingowych opartych na treści, które działają w prawdziwym świecie, zapisz się na bezpłatny biuletyn e-mail Copyblogger, Marketing internetowy dla inteligentnych ludzi. Jest pełen informacji i porad, których potrzebujesz, aby osiągnąć prawdziwy sukces biznesowy i jest w 100% wolny od histerii.
O autorze: Sonia Simone jest starszym redaktorem Copybloggera i założycielką niezwykłej komunikacji.