W świecie publikacji treści cyfrowych jest jedna stała — zawsze będą nowe i ekscytujące narzędzia do eksploracji i nowe sposoby ich wykorzystania.
Weźmy przypadek biednego Mike ‘ a Elgana. Jest wybierany za to, że jest plakatowym dzieckiem blogowania Google+. Niestety, takie ryzyko podejmuje się, gdy jest się wysokim makiem.
Teraz przyznam, że przedstawia kilka dość ciekawych argumentów za używaniem Google+ jak bloga.
Na przykład …
- Prosta platforma zredukowana do podstaw ułatwia pisanie.
- Społeczność jest fantastyczna.
- Konta użytkowników są weryfikowalne, więc komentarze są mniej prawdopodobne, aby były anonimowe.
- Łatwo jest blokować trolle.
- Posty Google+ są publiczne w otwartym Internecie.
- Wiadomości można segmentować do określonych odbiorców za pomocą kółek.
- Możesz podnieść swój poziom zaangażowania poprzez Hangouts.
- Następuje wzrost szybki.
Mike nazywa Google+ ” najlepszą dostępną dziś platformą blogowania, moim zdaniem-przynajmniej dla większości blogerów.”Osobliwa linia jego argumentacji przebiega następująco:
Chcesz popływać w przydomowym basenie, w którym kontrolujesz każdą zmienną? A może chcesz popływać w oceanie? To wybór, którego dokonujesz jako bloger.
Mike jest tak podniecony Google+, że rzuca rękawicę: bloguj na Google+ wyłącznie przez 30 dni i sprawdź, czy się nie zakochasz. Niezły pomysł. Podjąłem wyzwanie.
Tylko, że … już Lubię Google+, ale kiedy te 30 dni się skończą, nie ma mowy, żebym rzucił bloga dla Google+ — i Ty też nie powinieneś.
Oto dlaczego.
1. Stajesz się cyfrowym sharecropperem
Nicholas Carr gotował Web 2.0 do tego: oddanie narzędzi do produkcji treści w ręce wielu z koncentracją korzyści ekonomicznych w ręce nielicznych.
To, moi przyjaciele, jest, używając określenia Carra, cyfrowa sprzedaż udziałów.
Instagram. Facebook. Twitter. Średni. LinkedIn. Tumblr. Google+. Wszystkie-elektroniczne plantacje. Ich użytkownicy, sharecroppers.
To atrakcyjna propozycja. Serwisy społecznościowe budują narzędzia produkcji i rozdają je za darmo. Ty, użytkownik, dostarczasz treści, wykonujesz całą pracę, podczas gdy firma czerpie korzyści.
Użytkownicy z reguły chętnie pracują za darmo — uwielbiają możliwość wyrażania siebie i nawiązywania kontaktów towarzyskich. To, co Clay Shirky nazywa nadwyżką poznawczą: to, co robimy z naszym wolnym czasem.
Każdy indywidualny wkład jest banalny. Podsumowując, jest jednak ogromny.
Konwencjonalnym modelem zarabiania na treści i ruchu, który napędza, jest reklama, która jest okropnym modelem biznesowym. Zmiana Gawkera z tradycyjnego na marketing afiliacyjny jest przykładem. Mają nadzieję zarabiać bez poświęcania jakości (dyskusyjnej) treści nieruchomości.
To nie jest wyjątkowe wyzwanie, przed którym stoją. Kiedy Ciężka Ręka wieloletnich tonących przychodów z reklam konkuruje o cenne treści nieruchomości, firmy szukają sposobów, aby zarobić więcej pieniędzy. Zwykle oznacza to coraz większe reklamy.
W przeszłości współpracownicy masowo zbuntowali się i opuścili plantację, wysysając kapitał terenu. Wikia była jednym z takich projektów.
Wysiłki Facebooka w celu zarabiania na ruchu w Internecie i na urządzeniach mobilnych wydają się mieć ten sam wpływ. Facebook traci swoją podstawową publiczność.
W innych okolicznościach doszło do całkowitego upadku. Kiedy Twitter zamknął drzwi na pięcioletnim Posterousie, zamknął również ponad 15 milionów blogów i 63 miliony stron. Możesz pobrać swoje treści, ale co za ból.
Morał z tego opowiadania: nie stań się cyfrowym handlarzem. To nie skończy się dobrze dla ciebie.
2. Nie można (łatwo) zarabiać na blogu w mediach społecznościowych
Sposób korzystania z witryny społecznościowej, takiej jak Google+, zależy od twoich celów. Jeśli twoim celem jest po prostu oderwanie się od myśli, udostępnianie popularnych zdjęć lub spędzanie czasu i towarzyskie w komentarzach lub czacie wideo, niech tak będzie.
Ale jeśli chcesz zarabiać na życie dzięki swoim pomysłom, Twoja taktyka będzie musiała się zmienić.
Będziesz potrzebował ruchu, publiczności i sposobu na przekształcenie tego ruchu i publiczności w płacących klientów. Ty może zrób to na Google+. Mike Elgan ma ponad 2,5 miliona obserwujących. Podobnie jak On, możesz zbudować swoją biografię wokół promocji firmy i udostępniać posty oferujące usługi konsultacyjne.
Przed Elganem byli inni, którzy korzystali z Twittera, Facebooka i LinkedIn w ten sam sposób.
Ale to trudna droga.
Leniwy sposób polega na zbudowaniu bloga z subskrybentami, których możesz pielęgnować w subskrybentów biuletynu e-mail i ostatecznie przekształcić się w płacących klientów. Google+ nie jest platformą, która ułatwia podnoszenie tej relacji.
I to są przeszkody, które napotykasz jako konsultant. Co jeśli próbowałeś sprzedać fizyczny produkt? Nie mogłeś.
Google+ nie daje witryny e-commerce w aplikacji, możliwości tworzenia stron produktów ani stron docelowych w celu promowania tych produktów. Jeśli chcesz zebrać adresy e-mail, aby zbudować listę (gdzie są pieniądze), nadal musisz wysłać je na samodzielną stronę.
To, do czego Google+ jest dobry, to prowadzenie promocji.
3. Brak skutecznego archiwum
Jako twórca treści Google+, Jak śledzić i zarządzać starymi postami? W WordPress masz możliwość przewijania lub przeszukiwania archiwum w panelu administracyjnym. A na solidnej platformie, takiej jak WordPress, możesz łatwo udostępniać swoje archiwa na stronie głównej.
Nie możesz tego zrobić w Google+. Najlepsze, co możesz zrobić, to wyróżnić najpopularniejsze posty na swojej stronie bio.
Nie są też dostępne wtyczki ani widżety do podświetlania powiązanych artykułów lub tworzenia paska bocznego “najpopularniejszy artykuł”. Musisz to zrobić ręcznie w każdym poście.
Co prowadzi mnie do następnego punktu.
4. Clunky link structure
Upuść adres internetowy do swojego postu Google+, a Google zamieni go w link. Fajne, proste. Ponieważ jednak ten link nie jest inline, jest brzydki … nawet jeśli skrócisz go skrótem URL.

Upuść domenę internetową Google (z YouTube, powiedzmy), a Google chwyci tag tytułowy i wyrenderuje go jako inline. Poza nagłówkiem, każda z tych linijek jest łącznikiem.

Fantazyjne. Szkoda, że to się nie zdarza.
To nie jest łamacz umowy, ale z pewnością problem, który liczy się w stosunku do Google+ jako “najlepszej platformy blogowej.”Jeśli coś jest widoczne w tym momencie, to jest to, że Google+ jest prymitywny.
5. Brak funkcji księgowania harmonogramu
Jesteśmy zaprogramowanymi ludźmi. Chcemy naszą kawę parzoną o 6:15 każdego ranka. Nasza gazeta na podjeździe o 6: 30. Wydanie poranne o 8:00. Twój Copyblogger post przez e-mail nie później niż 9:00.
I tak dalej.
To właśnie sprawia, że planowanie postów na blogu jest tak potężne. Ale nie możesz tego zrobić w Google+.
Masz dwa obejścia. Po pierwsze, napisz post, otwórz go w przeglądarce i usiądź na nim do zaplanowanego czasu. Jednak ryzykujesz utratę go z powodu awarii przeglądarki (brak automatycznych zapisów w Google+), migotania zasilania w domu lub przypadkowego wyłączenia wszystkich otwartych okien (winny).
Z drugiej strony możesz użyć rozszerzenia Chrome, takiego jak Do Share, które pozwala zaplanować posty Google+. Tylko trzy problemy:
- Musisz użyć Chrome.
- To okno Chrome musi być otwarte, aby je opublikować.
- Google+ musi być również otwarty na publikację.
Ponownie, Google+ jest prymitywny i brakuje mu nawet podstawowych funkcji, które uczyniłyby go najlepszą platformą do blogowania.
6. Brak kontroli nad projektem
Przepraszam, ale Google+ jest brzydki. Podobnie jak wszystkie inne sieci społecznościowe.
Dlatego każdy z nich próbuje dać ci kilka opcji dostosowywania projektu, aby spersonalizować swoje konto. Był czas, kiedy MySpace zrobił to najlepiej. Pokazując, że czasami zbyt duża kontrola jest nie to dobrze.
Twitter, z drugiej strony, obecnie zajmuje ciasto z opcjami tła i obrazem profilowym. Google Plus? Tak, jedyną rzeczą, o której warto wspomnieć, jest miejsce na banery potworów na twojej stronie głównej. Jeśli nie jesteś projektantem lub fotografem, nie oczekuj, że będzie to dobrze wyglądać.
Nawet wtedy większość osób wchodzi w interakcję z Twoimi treściami za pośrednictwem strumienia, widżetu powiadomień lub Gmaila.
Z drugiej strony motywy WordPress dają wiele opcji dekoracji i personalizacji witryny i stron. Możesz kupić premium design niedrogo, który można następnie dostosować tak dużo lub niewiele, jak chcesz. Dzięki dobremu projektowi ludzie mogą odebrać Twoją markę w kilka sekund. Nie tak z Google+.
7. Właściciele plantacji zmieniają się, więdną i umierają
Giants fall.
Krótka parodia wideo ” Social Networking Wars “jest strasznie zabawna … ale za pięć lat historia może zostać zaktualizowana, aby włączyć niektóre z najpopularniejszych witryn dzisiaj jako” has beens.”Aby pożyczyć analogię ze świata bankowości, żadna witryna społecznościowa nie jest zbyt duża, aby zawieść. Nawet Google … który, nawiasem mówiąc, nie boi się migać wadliwych produktów. (Pamiętacie Wave, Buzz i Reader?)
Dyskusyjne są powody, dla których olbrzymy więdną i umierają. Jednak są legionem. To może być wygasający model biznesowy. Konflikt wśród wyższych sfer. Wykup — i wynikające z tego zmiany-które odstraszają lojalnych fanów.
Oczywiście nic nie gwarantuje, że cokolwiek będzie trwać wiecznie. Twój blog, dostawcy hostingu, a nawet Internet. Ale kiedy masz kontrolę nad narzędziami produkcji (hosting, platforma blogowania, oprogramowanie e-mail, i tak dalej), oraz zawartość, można umieścić się w najlepszej pozycji, aby kontrolować korzyści ekonomiczne, jak również.
8. Google też nie uważa tego za świetny pomysł
Google + odgrywa rolę w wojnie o doskonałe wyszukiwanie. Mówię wojnę, bo Google chce karać słabe, anonimowe, skradzione treści i ich twórców, nagradzając solidne, autorytatywne, oryginalne prace i ich autorów.
Google+ i autorstwo to krok w tym kierunku … gdzie historyczny zapis treści online staje się przenośny po połączeniu profilu Google+ z zewnętrzną stroną internetową.
Dlatego prowadzenie zewnętrznego bloga / strony internetowej jest w rzeczywistości tym, czego chce od Ciebie Google.
Jasne, możesz utworzyć konto Google+ i po prostu napisać. Ale jeśli chcesz zbudować reputację, która rozciąga się w Internecie, niezależnie od tego, czy publikujesz na własnej stronie, czy na blogu dla gości … oraz zewnętrzna strona internetowa.
Na zakończenie …
Więc jaki jest najbardziej przekonujący argument przeciwko używaniu Google+ jako jedynego bloga / strony internetowej?
Twoje treści i reputacja powinny należeć do ciebie. Nie Facebook. Nie Google. Nie Tumblr. Ale ty. Ty powinien być właścicielem plantacji.
Dwa ostatnie przemyślenia w Google+. Po pierwsze, podczas korzystania z dowolnej sieci społecznościowej Jeff Atwood radzi zadać sobie te pytania:
- Jaki zysk uzyskujesz z inwestycji?
- Czy dostajesz kredyt za swoją pracę?
- Jakie są Twoje prawa dotyczące twojej pracy?
- Czy właściciel może zawiesić Twoje konto lub usunąć Twoje treści bez Twojej zgody?
- Czy można pobrać swój wkład?
- Czy zgadzasz się z modelem biznesowym właściciela?
Po drugie, Oto jeden z moich ulubionych sposobów patrzenia na Google+ przez Franka Meeuwsena:
Google+, czy jakakolwiek inna platforma, na której nie posiadasz Klucza, są dla mnie jak satelity. Mam własny statek macierzysty, mój blog, stronę internetową, nazwę domeny itp. Każda inna platforma jest satelitą do dzielenia się, angażowania, a czasami wyłączania tematu z mojego bloga. Co jest w porządku. Jak w prawdziwym życiu, odwiedzasz bary, teatry itp., aby zobaczyć nowe rzeczy, porozmawiać z innymi ludźmi. Ale zawsze dobrze jest wrócić do domu.
Przy okazji, dołączyłeś już do Google+? Chodź za nami.